Ta strona używa plików cookies w celu prowadzenia anonimowych statystyk wizyt użytkowników. Akceptuję / Zamknij
Anita Suchocka, dn. 28/07/2014, kategoria: sesja rodzinna
Wspinałam się w kierunku wyciągu na Kopę, gdzie byliśmy umówieni i liczyłam ile to już minęło od naszego ostatniego spotkania. Dużo… dwa i pół roku od chwili, gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy i jak dotychczas ostatni. Ciężko w to uwierzyć, bo czułam jakbym szła na spotkanie starych znajomych. W sumie tak właśnie było. Zaledwie jedno spotkanie, jeden wspólny dzień, jeden piękny ślub wystarczył, by nawiązała się cudowna znajomość. Zuzia i Krzyś wyszli mi na przeciw i wyrwali z zamyślenia. Na ich widok poczułam tak dużą radość, że sama byłam nią zaskoczona. Niby to tylko jedno spotkanie, a jednak ich serdeczność wbiła mi się w pamięć na dobre. Co więcej, radość ta właśnie miała się pomnożyć razy tysiąc, bo na rękach Zuzi zobaczyłam 11-miesięcznego chłopca, który skrada serca jednym spojrzeniem. Rodzina powiększyła się o wspaniałego małego człowieka, a jego rodzice kwitli i promieniowali radością jeszcze większą niż w dniu swojego ślubu.
Mogłabym pisać tak jeszcze długo, ale skończę na tym, że po sesji wracałam do domu z ogromnym uśmiechem na ustach, wzruszeniem w oczach i ogromną nadzieją, że jeszcze kiedyś się spotkamy.
Anita Suchocka, dn. 20/06/2014, kategoria: sesja rodzinna
Po dłuższej przerwie, spowodowanej mini urlopem macierzyńskim, byłam wyjątkowo głodna zdjęć. Nie muszę chyba pisać, jak miłym zaskoczeniem była dla mnie wiadomość, że naszej brzuszkowej sesji z Anetą będzie towarzyszył jej syn – Krystian. Przed oczami rozgrywały się przepiękne sceny więzi między mamą a synem i tylko mogę sobie życzyć, żeby pewnego dnia i mój maluch był ze mną tak blisko. Do tego zgranego duetu dołączy jeszcze jedna mała istotka, której już teraz gratuluję mamy i brata. Dziękuję za cudowne popołudnie, podczas którego i ja zaczęłam pełniej oddychać.
Anita Suchocka, dn. 16/06/2014, kategoria: portret
Moja siostra nie jest już taka mała. Rośnie i pięknieje w oczach, a ja boję się, że zbyt wiele momentów z tego procesu mi umyka.
Anita Suchocka, dn. 28/12/2013, kategoria: reportaż
Rok 2013 chciałabym zakończyć tymi zdjęciami. Nie tylko dlatego, że były ostatnimi w sezonie, ale – jak się okazało – również dlatego, że będzie to jeden z najmilej wspominanych przeze mnie reportaży. Był spokój, dużo spokoju i praktycznie zero pośpiechu. Ogień we włosach Natalii nie parzył, zamiast tego przyjemnie otulał ciepłem, jak i ona sama. Lubię dojrzałą miłość, może nawet bardziej od tej natchnionej i świeżej. Ma w sobie harmonię, zrozumienie i bezpieczeństwo. Mimo że budowana latami, nie brakuje jej czułości. Takiego uczucia właśnie życzę Wam w nadchodzącym roku. A Natalii i Tomkowi dziękuję za zaufanie, to była ogromna radość być i przeżywać z Wami ten wyjątkowy dzień.
Anita Suchocka, dn. 12/11/2013, kategoria: portret
Zazwyczaj jak spotykam się na zdjęcia z moimi Parami Młodymi, już po ich wielkim dniu, towarzyszą nam stroje ślubne. Jednak nie zawsze, a w dodatku czasem w tajemnicy przed mężem. Tak było w przypadku Moniki, która umówiła się ze mną na sesję, której efekty miały być prezentem urodzinowym dla jej ukochanego. Już po święcie, obdarowany podobno był bardzo zadowolony i ja tym bardziej, bo w końcu mogę się z Wami podzielić ujęciami jeszcze z wczesnej, złotej jesieni.
Anita Suchocka, dn. 30/10/2013, kategoria: reportaż
Agatka jest najstarszą z sześciorga rodzeństwa. Uprzedzała mnie, żebym się nie bała, jak wejdę do ich domu, bo może panować tam dość duże zamieszanie. Bała? Od chwili, gdy mi napisała o tej cudnej rodzinnej ferajnie, nie mogłam się doczekać, aż ich wszystkich poznam. Przeczucie nie zawiodło i zarówno dzieciaki jak i sami rodzice, okazali się wyjątkowymi, ciepłymi ludźmi, do których ma się ochotę wrócić na zabawę i kubek herbaty. Zresztą Pan Młody, Paweł, nie jest gorszy, bo sam ma dwie siostry i dwóch braci. Uroczy garbus, zimne ognie, bańki mydlane czy tortowy domek to tylko niektóre z niespodzianek, które przygotował dla swojej ukochanej. Całość otulał zapach lawendy i pysznych słodkości przygotowanych przez młodą i zdolną Muffinkę. Z podziwem patrzyłam na tak młodą parę, która tworzyła tego dnia swoją bajkę.
Anita Suchocka, dn. 02/10/2013, kategoria: reportaż
Silke jest Niemką, a Maciek Polakiem wychowanym w Niemczech. Jak się domyślacie, większość ślubu i wesela była dla mnie nie do końca zrozumiała, ale jedynie pod kątem słownictwa, bo niektóre rzeczy są ponad barierami językowymi. Miałam okazję być już na uroczystościach różnych narodowości i z ciekawością obserwuję różnice w zwyczajach. Zazwyczaj najwięcej różnic dotyczy już samego wesela, ale zawsze jedna rzecz jest wspólna – dwoje zakochanych w sobie osób, którzy przysięgają sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Niemieckie wesele przez pierwsze kilka godzin toczy się głównie przy stołach. Na tym ostatnim był pokaz wujka iluzjonisty, scenki teatralne, występ skrzatów i kilka innych zabaw. Co kraj to obyczaj, najważniejsze, że zabawa była przednia, goście zadowoleni i już od pierwszego tańca – wszyscy wylądowali na parkiecie. Po raz kolejny przegoniliśmy chmury, a nawet wyprosiliśmy o słońce, które tak cudownie odbijało się w jeszcze mokrym, małym pomoście nad ogrodowym stawem Pałacu Wojanów.
Anita Suchocka, dn. 18/09/2013, kategoria: reportaż
Ilekroć myślałam o tej notce, w pierwszej kolejności pojawiała się obawa o jej długość. Z Kasią spotkałyśmy się przed ślubem tylko raz, ale spotkanie to przypominało o wiele bardziej połączenie dwóch zaprzyjaźnionych dusz niż relacje fotograf-panna młoda. W ciągu krótkiej godziny, która minęła nam w mgnieniu oka, zdążyłyśmy się wspólnie wzruszyć i obdarzyć wzajemną sympatią. Rozmawiałyśmy o naszych przygodach życiowych, o książkach, planach i marzeniach. O zdjęciach nie musiałyśmy, ona mi zaufała, a ja wiedziałam, że dam z siebie wszystko i jeszcze więcej. Na ślub jej i Czarka czekałam z dużym zniecierpliwieniem i gdy w końcu nadszedł, cieszyłam się, jakbym miała być świadkiem przysięgi dwojga przyjaciół. W małym pokoiku na poddaszu Pałacu na Wodzie w Staniszowie, odprawiałam komiczne tańce odganiające deszcz, by wbrew wszystkim obawom i zapowiedziom, pozwolił im pobrać się na dworze. W ostatniej chwili zabrano do środka krzesła i stół, by przeprowadzić ceremonię wewnątrz. Na minuty przed wyjściem mówiłam Kasi, żeby się nie smuciła, że może się jeszcze udać. Nie wiem, czy kiedykolwiek pragnęłam tak bardzo przegonić chmury. Chyba dostrzegła to Matka Natura, bo gdy Panna Młoda stała już niemal w progu, deszcz ustał. Udało się. Cieszyłam się jak małe dziecko.
Mogłabym pisać tak jeszcze naprawdę długo, choć był to jeden z krótszych reportaży na jakim byłam. Ten dzień będę wspominać wyjątkowo ciepło i z nutką tęsknoty. To był wspaniały ślub z merdającymi czworonogami u boku. Dziękuję, że mogłam być z Wami, dziękuję ciepłe uśmiechy i za książkę z dedykacją, która zostanie w sercu ogrzewając w gorsze dni.
Anita Suchocka, dn. 12/09/2013, kategoria: reportaż
Ilekroć pary decydują się wynająć mnie, jako swojego fotografa, czuję nie tylko ogromną odpowiedzialność, ale i wyróżnienie. W końcu to właśnie moje zdjęcia i może też w jakimś stopniu moja osoba, sprawiły, że chcą, abym im towarzyszyła w wyjątkowo intymnych chwilach. Przemykam między najbliższą rodziną, przyjaciółmi, jestem świadkiem błogosławieństw i ich łez wzruszenia, których nie dostrzeże nawet większość gości. W dodatku mam je utrwalić, wybrać, zachować przez swoją czarną skrzynkę na całe życie. Tak, to duża odpowiedzialność. Idzie jednak w parze, na szczęście, z jeszcze większą przyjemnością i satysfakcją. Tym bardziej, gdy dostajesz pakiet zaufania od osób, które znają Twoją branżę, fotografują, rysują, tworzą, kochają piękno. Takimi właśnie ludźmi są Justyna i Marek. Ona – fotografka, On – grafik, rysownik. Wspólnie tworzą Sinbro Studio, gdzie króluje kolor i wyjątkowe, autorskie pomysły. Trzymam kciuki za rozwój tej marki, a szczególnie nie mogę się doczekać murali z pokoi dziecięcych, bo sama o takim zawsze marzyłam. Życzę im z całego serca tego, o czym rozmawialiśmy przy piwie już po ślubie – by w naszym kraju doceniano artystę za jego ciężką pracę, doświadczenie i umiejętności. Żeby można było żyć z pasji i z pasją i żeby to nie był tak ciężki kawałek chleba.
Anita Suchocka, dn. 28/08/2013, kategoria: portret
Kilka ciepłych, letnich wspomnień z sesji z Kamilą.