Ta strona używa plików cookies w celu prowadzenia anonimowych statystyk wizyt użytkowników. Akceptuję / Zamknij
Anita Suchocka, dn. 27/08/2015, kategoria: sesja rodzinna
Etat mamy i fotografki w pełni sezonu utrudnia regularne publikowanie postów, ale wiem, że są pośród Was cierpliwi czytelnicy, którzy wyrozumiale czekają. Pamiętam, że gdy Ania i Kamil wysiedli z auta i zobaczyłam ich po raz pierwszy, pomyślałam: “O, będzie dobrze.” Było nawet bardzo dobrze. Szczęśliwie Łucja dołączyła już do świata poza-brzuszkowego i zapewne nieźle już harcuje. Mam nadzieję, że i ją uda mi się kiedyś poznać, bo spotkanie z jej rodzicami to była sama przyjemność.
Anita Suchocka, dn. 10/07/2015, kategoria: plener
Każdy ślub jest wyjątkowy, ten był z wielu powodów. Jednym z nich jest odwaga i szczerość jaka za nią szła. Odwaga, by przeżyć ten dzień w szczególnie intymny sposób. Każdy ma prawo świętować swój ślub w takich warunkach i w takim towarzystwie, jakie sobie wymarzy. Jeden ślub od drugiego nie jest lepszy ani gorszy. Najważniejsze, żeby był prawdziwy, w zgodzie ze sobą. Tak właśnie było i tym razem. Kamilę i Wojtka znam już kawałek czasu i możliwość spędzenia tego dnia razem z nimi, siedząc i świętując z nimi przy jednym stole – to był zaszczyt. Ich miłość jest piękna, jeszcze piękniejsza niż oni sami. Dojrzała, cierpliwa, silna. Dla mnie było to szczególne przeżycie. Bose stopy na trawie, śpiew ptaków zamiast orkiestry, brak rozkładu dnia, spontaniczne spacery i drzewa odbijające się w kieliszku wina. Magia. Niech staną się inspiracją i dla Was.
Anita Suchocka, dn. 20/06/2015, kategoria: plener
Czasami potrafię zachłysnąć się zdjęciami. Rzucić się, by opublikować je jak najszybciej. Są jednak i takie przypadki, gdy tulę ujęcia w dłoniach i przekładam, przekładam czekając na odpowiedni moment. Czasem ten moment gubi się w codzienności i zapominam, że nie pokazałam ich szerszej publiczności. Tak było i w tym przypadku. Pewnie część z Was widziała już te zdjęcia na blogu Kasi, ale czas by rozgościły się i w tych progach. Nie potrafię opisać jak wielkim wyróżnieniem jest, gdy moje pary przyjeżdżają z daleka, by spędzić ze mną parę chwil, dziękuję Wam za to. To był dobry czas.
Anita Suchocka, dn. 03/05/2015, kategoria: plener
Ich wyjątkową uroczystość publikowałam już wcześniej, dziś czas na plener, choć nie ostatni, bo dziś robiliśmy zdjęcia po raz kolejny i były to najbardziej wyjątkowe zdjęcia ze wszystkich. Nie mogę się już doczekać, aż i je Wam pokażę, ale po kolei…
Anita Suchocka, dn. 23/04/2015, kategoria: sesja narzeczeńska
Prawdopodobnie 99% moich par uprzedza mnie o tym, że nie czują się komfortowo przed obiektywem i nie będą wiedzieli co ze sobą zrobić. To wręcz wspaniała wiadomość, bo wiem, że dzięki temu nie będą pozować, sztucznie się ustawiać, a ich skrępowanie może dodać tylko uroku. Sesja, którą się z Wami dzielę jest jedną z takich, która mimo dobrego przeczucia, w efekcie i tak przerosła moje oczekiwania, a jej efekty są jednymi z moich ulubionych. Wszystko to tylko i wyłącznie dzięki Izie i Maćkowi, ich cudownemu uczuciu, czułości, nieśmiałości. Wspaniali ludzie, wspaniały dzień. Czasem tak mam, że zapominam się podzielić ulubionymi zdjęciami. Czekam na odpowiedni moment, a potem wciąga mnie wir codzienności i moment ucieka. Dziś wróciłam do archiwum zeszłego roku i ucieszyłam się podwójnie, bo mogłam raz jeszcze przeżyć ten dzień, a w dodatku podzielić się nimi w końcu z Wami.
Anita Suchocka, dn. 16/04/2015, kategoria: reportaż
Dla niektórych par robi się wyjątki. Gdy zaledwie na kilka dni przed ślubem napisała do mnie wnuczka (!) państwa młodych, wiedziałam, że tak właśnie będzie w tym przypadku. Postanowiłam być z nimi, nawet w święta, nawet tak po prostu, nie zawodowo. To była bardzo dobra decyzja, bo być świadkiem “najszczęśliwszego dnia w życiu” osoby, która kawał życia już ma za sobą, to coś wyjątkowego. Nigdy nie jest za późno by spełniać marzenia. Pani Maria całe życie marzyła o ślubie kościelnym i niedawno udało się w końcu to zrealizować. Było nas pięcioro… jak wielkim zaszczytem jest być w tak intymnym gronie, w takich chwilach, tego słowa nie są w stanie opisać. Chyba nawet zdjęcia też nie. Zostawiam to Waszej wyobraźni. A ja dziękuję, bardzo dziękuję, no i oczywiście… Wiwat Państwo Młodzi!
Anita Suchocka, dn. 12/04/2015, kategoria: portret
Szczęściem ogromnym człowieka jest spotykanie na swojej drodze dobrych ludzi. Tych dających ogrom ciepła i bezinteresownej sympatii. Jedną z takich kobiet-promyków jest Paulina. Poznałyśmy się przy okazji spotkania fotograficznego i cieszę się ogromnie, że niedawno spędziłyśmy razem kolejne popołudnie. To taki niecodzienny elf, którego otacza dobry płomień. Ta piękna wewnątrz dziewczyna, musi jeszcze tylko uwierzyć w piękno na zewnątrz, które jest tak oczywiste, a czasem tak niezrozumiałe dla jego właściciela. Paulinko, jesteś dobrym, pięknym człowiekiem. Do zobaczenia.
Anita Suchocka, dn. 13/03/2015, kategoria: reportaż
O ten reportaż pytało mnie naprawdę wiele osób i wcale się im nie dziwię, bo jestem pewna, że nie tylko mi zostanie w głowie na długo. To czego dokonali Kasia i Remik w zaledwie kilka dni przed ślubem, zakrawa o szaleństwo. Jakie piękne szaleństwo! Z brudnego hangaru stojącego na szczycie Góry Szybowcowej, w którym jeszcze na 3dni przed weselem stał samolot, zrobili bajeczną salę, która zawstydziłaby nie jeden profesjonalny lokal. Razem z najbliższymi pracowali do późnych godzin nocnych, ale chyba nikt nie ma wątpliwości, że było warto. Zachwyty po tym dniu docierały do mnie nawet od osób, które nie były na ślubie, ale słyszały o nim od “koleżanki kolegi”. Jednak to nie tysiące lampek i nocny widok miasta z góry wryły mi się w pamięć najbardziej… Taka piękna miłość naprawdę rzadko się zdarza. Tak czuła, lekka i pełna oddania. Cieszy mnie ogromnie, że znamy się od lat i dane mi było towarzyszyć im i w tym momencie i w kolejnych, które przyniosły jeszcze piękniejsze emocje, ale o tym innym razem… To było piękne zakończenie mojego reportażowego roku, najpiękniejsze.
Anita Suchocka, dn. 30/01/2015, kategoria: moda
W codziennym biegu ciężko znaleźć czas na systematyczne aktualizowanie bloga, ale tym razem jest to o tyle niefortunne, że nie pomyślałam o sezonowości kolekcji. Pod koniec zeszłego roku miałam wspaniały pretekst do spotkania z dobrą, starą znajomą – Asią, znaną niektórym jako Styledigger. Minęło sporo lat, ale sympatia do tej zakręconej, przesympatycznej dziewczyny wcale nie zmalała, wręcz przeciwnie. Gdy dowiedziałam się, że razem z mamą stworzyły swoją markę, wiedziałam, że będzie to coś nie tylko pięknego, ale i świetnej jakości. Takie właśnie jest Lunaby. Szybko zgadałyśmy się na wspólne zdjęcia i poniżej znajdziecie niektóre z nich. Niestety większość modeli jest już wyprzedana (brawo ja), ale możecie się jeszcze załapać na eteryczne koszulki do spania. Na sesję zaprosiłam również znajome twarze – Kasię i Paulę, dzięki czemu cała sesja odbyła się w wyjątkowo przyjaznej i swobodnej atmosferze. Oczywiście dużo pomogło nam też miejsce, w którym robiłyśmy zdjęcia, a była to magiczna Polna Zdrój, która jest fotograficznym rajem i pewnie jeszcze nie raz tam wrócę.
Wiem, że to nie koniec naszej współpracy, więc następnym razem postaram się być bardziej na bieżąco.
Anita Suchocka, dn. 29/01/2015, kategoria: reportaż
Ten ślub złamał moje dotychczasowe wrażenie odnośnie ślubów, na których dominują goście z Niemiec. Nie tylko zabawa zaczęła się bardzo szybko, a w dodatku na całego i wcale nie tylko na parkiecie. Zresztą nie ma co się dziwić, bo Marta i Benny porwaliby za sobą każdego. Urocza rusałka wygląda może bardzo niewinnie, ale szybko pokazała ogień w sercu, do ukochanego i do tańca. Gdy goście wysyłali do nieba swoje przepisy na udany związek, zastanawiałam się, co ja bym im napisała. Wtedy też zerknęłam przez ramię jednej z pań, która właśnie pisała o zrozumieniu. Od siebie dorzucę jeszcze cierpliwość, troskę, wsparcie, czułość i oddanie.