Ta strona używa plików cookies w celu prowadzenia anonimowych statystyk wizyt użytkowników. Akceptuję / Zamknij
Anita Suchocka, dn. 26/02/2021, kategoria: portret
Dałam się w pełni pochłonąć historii, która wypłynęła z tego spotkania. Wystarczyło dosłownie kilka zdań wstępu, by móc zacząć tworzyć coś, co w efekcie obdarowało mnie wyjątkowo mocnym ładunkiem przesyconym emocjami. Zdjęcia miały być tłem dla projektu muzycznego Hani Sosnowskiej i Łukasza Klimczaka, ale wydaje mi się, że powstało z tego coś dużo większego. Bardzo Wam dziękuję.
Zobacz więcej…Anita Suchocka, dn. 22/02/2018, kategoria: portret
Nie mogłam oderwać od nich aparatu, oczu i serca. Absolutnie przepiękna, dzika, nienasycona miłość. Choć minęło już sporo czasu od naszego spotkania, to nadal jedna z moich ulubionych sesji.
Maja i Michał
Anita Suchocka, dn. 06/09/2017, kategoria: sesja narzeczeńska
Gdy Ida podzieliła się wieściami na temat swoich zaręczyn, bardzo chciałam, żeby to właśnie do mnie napisała w sprawie zdjęć. Wielka więc była moja radość, gdy niedługo później odczytałam od niej wiadomość. Jej fotografia i spojrzenie na wiele spraw jest mi wyjątkowo bliskie i z pewnością stałyśmy kiedyś w jednej kolejce po wrażliwość. To cudowna kobieta z właściwym mężczyzną u boku, który nawet po tych wszystkich latach nadal zbiera dla niej kamienie na szlaku. To jedna z tych relacji, które zagruntowała przyjaźń i partnerstwo. Dobrze mi z nimi było na tym górskim szlaku.
Koniecznie zobaczcie piękne fotografie Idy, a ja już nie mogę się doczekać pewnej wrześniowej soboty, gdy spotkam i pośmieję się z nimi raz jeszcze.
Anita Suchocka, dn. 19/04/2017, kategoria: sesja narzeczeńska
Dwie gorące dusze ze wzajemną miłością, która hipnotyzuje. Mówili, że się trochę boją, ale kochają się jednak dużo mocniej, bo żaden stres tego nie zasłonił. Było mroźno, choć zapomniałam o tym ilekroć patrzyłam na energię, która z nich wypływała. Niech te zdjęcia rozgrzeją i Wasze serca w te zimowo wiosenne dni.
Anita Suchocka, dn. 23/04/2015, kategoria: sesja narzeczeńska
Prawdopodobnie 99% moich par uprzedza mnie o tym, że nie czują się komfortowo przed obiektywem i nie będą wiedzieli co ze sobą zrobić. To wręcz wspaniała wiadomość, bo wiem, że dzięki temu nie będą pozować, sztucznie się ustawiać, a ich skrępowanie może dodać tylko uroku. Sesja, którą się z Wami dzielę jest jedną z takich, która mimo dobrego przeczucia, w efekcie i tak przerosła moje oczekiwania, a jej efekty są jednymi z moich ulubionych. Wszystko to tylko i wyłącznie dzięki Izie i Maćkowi, ich cudownemu uczuciu, czułości, nieśmiałości. Wspaniali ludzie, wspaniały dzień. Czasem tak mam, że zapominam się podzielić ulubionymi zdjęciami. Czekam na odpowiedni moment, a potem wciąga mnie wir codzienności i moment ucieka. Dziś wróciłam do archiwum zeszłego roku i ucieszyłam się podwójnie, bo mogłam raz jeszcze przeżyć ten dzień, a w dodatku podzielić się nimi w końcu z Wami.
Anita Suchocka, dn. 24/10/2014, kategoria: sesja narzeczeńska
Mówili mi, że telewizja kłamie, jak się jednak okazało – superbohaterowie naprawdę istnieją i tak jak pokazują w filmach, zawsze u ich boku znajdziemy piękną kobietę. Anetka i Marcin byli jedną z młodszych par z jakimi miałam przyjemność pracować i cieszę się, że chciało się im do mnie przyjechać, bo spędziliśmy razem bardzo miłe, owocne popołudnie.
Ostatnio znacznie skurczyła mi się przestrzeń czasu wolnego. Dodawanie postów odbywa się często z jedną ręką zabawiającą młodego, a drugą powstrzymującą od potencjalnych zniszczeń rzeczy w jego zasięgu. Zazwyczaj napisanie kilku zdań odbywa się w pięciu podejściach, w najlepszym wypadku. Ale jestem, piszę, nadrabiam, odkrywając całkiem spore zasoby luk w czasoprzestrzeni.
Anita Suchocka, dn. 01/08/2014, kategoria: portret
Od kilku dni przekładaliśmy sesję ze względu na pogodę, a jak już zdecydowaliśmy się na konkretną datę, po drodze były objazdy, korki, godzinne opóźnienia i burzowe chmury nad głowami. Kamila z Wojtkiem dotarli do mnie z Wrocławia ok. godziny 18. Ola zrobiła czary-mary i w 15min zrobiła przepiękny makijaż, wiedziała, że każda minuta jest na wagę złota, dzień nam uciekał. W biegu, nawet bez przywitalnej herbaty, wyszliśmy z domu w kierunku naszego pleneru. Gdy dotarliśmy na miejsce czas się zatrzymał. Wiedziałam, że będzie dobrze, wiedziałam to jeszcze zanim ich zobaczyłam i nie straszna mi była nawet wizja burzy. Pogoda jednak okazała się łaskawa i postanowiła nie dostarczać nam więcej wrażeń. Niebo delikatnie wpuszczało moje ukochane, wieczorne światło, a ja, już spokojna, powoli wkradałam się do świata miłości dwojga ludzi. Jestem im bardzo wdzięczna, za to, ze uchylili mi nieco drzwi i pozwolili podejrzeć swoją czułość, która dojrzewała latami.
Jesteście cudowni, do zobaczenia.
makijaż: Ola Oblicka