Ta strona używa plików cookies w celu prowadzenia anonimowych statystyk wizyt użytkowników. Akceptuję / Zamknij
Anita Suchocka, dn. 13/08/2013, kategoria: reportaż
Paula ma w sobie coś z nimfy, zarówno w wyglądzie, gestach, jak i w sposobie poruszania. W bardzo udany sposób łączy urok małej dziewczynki z pełnią kobiecości. Razem z Radkiem tworzą parę, która od pierwszego spotkania wydaje się pełna, dopasowana. Mając odrobinę doświadczenia w obserwacji par młodych i nie tylko, mogę z pewnością stwierdzić, że łączy ich nie tylko piękne uczucie, ale i ta cudowna pasja względem siebie. Roziskrzone drobinki przesyłane spojrzeniami, podczas specjalnego tańca Pauli dla Radka, zelektryzowały powietrze i pozwoliły zatracić się na chwilę w innym świecie. Razem tworzą magię i cieszę się, że mogłam jej osobiście doświadczyć.
Anita Suchocka, dn. 28/06/2013, kategoria: portret
Zapamiętałam ją jako małą dziewczynkę, po 10 latach stanęła przede mną jednak już młoda kobieta o wspaniałej twarzy, niezmiennie usłanej piegami. Wiedziałam, że musi stanąć przed moim obiektywem, niedawno w końcu udało nam się znaleźć chwilę wspólnego czasu.
Anita Suchocka, dn. 23/06/2013, kategoria: portret
Dwójka znajomych, którzy lada moment zwiększą liczbę lokatorów w swoim mieszkaniu, poprosiła mnie o zrobienie brzuszkowej sesji. Zgodziłam się bez chwili namysłu. Już dawno chciałam podjąć się tego wyzwania, choć podświadomie czułam pewnego rodzaju blokadę przed sesjami przyszłych mam i tatów. Głównie dlatego, że przeważająca większość zdjęć typu mi się po prostu nie podobała. Wydawała się przerysowana, przekombinowana, po prostu nie w moim stylu. Na szczęście to właśnie moi znajomi poprosili mnie o zrobienie tych zdjęć, dzięki czemu mogłam zrozumieć, że brzuszek nie wymaga wcale specjalnego fotograficznego traktowania. Wystarczy skupić się na miłości, czułości, którymi przyszli rodzice wręcz emanują. To była jedna z najprzyjemniejszych moich sesji. Krótka, spontaniczna, radosna i przede wszystkim naturalna.
Anita Suchocka, dn. 08/06/2013, kategoria: reportaż
W przypadku reportaży wyjazdowych, czasem ciężko jest poznać się wcześniej z młodą parą. Rozmowy odbywają się za pośrednictwem internetu i telefonu. W przypadku Anety i Marcina nie widziałyśmy z Anią (bo z nią miałam przyjemność robić zdjęcia na tym ślubie) nawet zdjęcia zakochanych, więc można powiedzieć, że jechałyśmy trochę “w ciemno”, a jednak nie było tak do końca. Po pierwsze sympatię da się wyczuć i przez telefon, a po drugie już nawet samo zaproszenie wiele mówi o charakterze nadawców. Było swobodnie, radośnie, naturalnie. Z czułością słów przed ołtarzem i parkietowym szaleństwem w warszawskiej Fortecy. W tym miejscu gratulacje należą się Mocnej Grupie Wodzirejów, którzy zapewnili jedną z najlepszych opraw muzycznych, z jakimi miałam do tej pory do czynienia. Aneta zaskoczyła nas dwoma wcieleniami, od posągowej piękności, po królową parkietu przez wielkie K. Marcin zresztą wcale nie pozostawał w cieniu, bo sam radził sobie w tej kwestii znakomicie. Mogłabym pisać tak jeszcze przez długi czas i wymieniać pozytywne wrażenia z dnia spędzonego w stolicy, ale chyba czas w końcu na zdjęcia.
Anita Suchocka, dn. 06/06/2013, kategoria: portret
Moja siostra Ania, zwana Villkiem.
Anita Suchocka, dn. 05/06/2013, kategoria: reportaż
Na kilka miesięcy przed ślubem, spotkałam się z Olą na herbatę w jednej z jeleniogórskich kawiarni. Gdy weszłam do środka, zobaczyłam delikatną istotkę z sympatycznym i ciepłym uśmiechem. Czas upływał bardzo szybko, a my w sumie o ślubie rozmawiałyśmy najmniej. Gdy przyszedł w końcu maj, czarowałam pogodę, by po raz kolejny okazała się łaskawa. Udało się przywołać nawet słońce. Ola i Kamil poznali się w wirtualnej przestrzeni, ale zapewniam Was, że ich miłość i czułość względem siebie była jak najbardziej realna.
Anita Suchocka, dn. 29/04/2013, kategoria: portret
Jeszcze z zimą za oknem.
Intymnie.
A.
Anita Suchocka, dn. 28/04/2013, kategoria: portret
Projekt własny, bez planu, przygotowania. Sam na sam. Dla oddechu i uśmiechu.
Anita Suchocka, dn. 23/01/2013, kategoria: reportaż
Byłam prawie pewna, że będzie to mój ostatni reportaż w 2012r., jednak jak czas później pokazał – tak się nie stało. W tamtym dniu jednak byłam przekonana, że robię swoje ostatnie zdjęcia ślubne w sezonie i cieszyłam się, że właśnie takiej parze jest mi dane towarzyszyć. Coraz częściej trafiam na pary z dłuższym stażem, które mimo upływu lat nie straciły zapału do swojej miłości. Wręcz przeciwnie, jest mądrzejsza, cierpliwsza, pełniejsza. Pamiętam roztrzęsioną nerwami Mariolę, która widziała ze stresu podwójnie, ale pamiętam też jej radość i ulgę, gdy przyszedł po nią jej ukochany. Kolejny ślub cywilny, który pokazał, że nie tylko przed ołtarzem może być pięknie i wzruszająco. I plener. Plener, który przypomniał mi, dlaczego to właśnie Wrocław najbardziej lubię z naszych dużych polskich miast. Może z sentymentu, bo w sumie najbliżej gór, może dlatego, że mieszkałam w nim ze swoją siostrą przez rok. W każdym razie ostatni dzień pracy był jednocześnie wspaniałym odpoczynkiem i powrotem do ciepłych wspomnień. Mam nadzieję, że te zdjęcia będą również takim przystankiem we wspomnieniach Marioli i Andrzeja.
Anita Suchocka, dn. 10/01/2013, kategoria: reportaż
Minęło już pół roku, ale podczas wybierania zdjęć do posta, miałam wrażenie, że ślub był zaledwie miesiąc temu. To chyba właśnie największy urok fotografii – utrwala i przypomina – w tym przypadku same pozytywne momenty i emocje. Pamiętam na przykład bardzo skromną Kasię, która do dziś jest dla mnie esencją klasycznej, eleganckiej, pięknej panny młodej. Pamiętam jej chabrowe buty, które miała jeszcze na przygotowaniach u fryzjerki, a później fuksjowe – już ślubne. Pamiętam nieustająco uśmiechniętego Ernesta, który patrzył na swoją wybrankę oczami pełnymi miłości. To uczucie, które między sobą pielęgnują jest naprawdę niezwykłe, takiej pary po prostu nie da się zapomnieć, nawet bez fotografii.