Ta strona używa plików cookies w celu prowadzenia anonimowych statystyk wizyt użytkowników. Akceptuję / Zamknij
Anita Suchocka, dn. 02/01/2018, kategoria: plener
Przede mną dużo pięknych nowych przygód. Moja fotografia przeobraża się, dojrzewa, staje się coraz bardziej moja. Ten rok będzie czasem otwierania nowych drzwi i opowieści. Nie mogłabym jednak w niego wkroczyć bez pokazania choć kilku historii z roku poprzedniego, który był bardzo dobry i dał mi fundament do dalszego tworzenia. Przyniósł mi ludzi, którzy dali siłę, inspirację i radość z poznania i rozmowy. Ta magiczna dwójka jest częścią tego co dobre.
Anita Suchocka, dn. 12/10/2016, kategoria: plener
Pamiętam, że na chwilę zaniemówiłam jak zobaczyłam Kasię po wyjściu z auta. Ona, suknia od Sylwii Kopczyńskiej, morze kwiatów od Mchy i Paprocie – chodząca bajka. Obok niej mężczyzna o ciepłym uśmiechu i zakochanych oczach. Tę opowieść tworzyło mi się niezwykle łatwo, światło tego dnia sprzyjało również, a las czarował cieniami i promieniami słońca. Zapraszam Was do obejrzenia zdjęć z plenerowej sesji Kasi i Mateusza.
Anita Suchocka, dn. 21/08/2016, kategoria: plener
Obserwując stronę magicznej Polnej Zdrój, trafiłam na zdjęcia pary, która zachwyciła mnie pięknem ich ceremonii i ich samych. Patrzyłam na zjawiskową Pannę Młodą, obraz z kwiatów i nie mogłam przełknąć żalu, że mnie tam z nimi nie było. Jak się mnie olśniło kilka tygodni później, mogłam tam być, bo Zuza napisała do mnie w sprawie reportażu, ale odmówiłam im ze względu na przyjście na świat mojego drugiego synka. Od początku jednak planowaliśmy nadrobić ten brak późniejszym plenerem ślubnym i tak właśnie się stało. Zakochani (po uszy!) mogli przy okazji ubrać nieco inne stroje, dzięki czemu zobaczyłam najpiękniejszą suknię (a dokładnie to bluzkę i spódnicę) ślubną. Olek również wyglądał świetnie, a oni razem, ich uczucie… to, moi drodzy, była bajka.
Anita Suchocka, dn. 10/07/2015, kategoria: plener
Każdy ślub jest wyjątkowy, ten był z wielu powodów. Jednym z nich jest odwaga i szczerość jaka za nią szła. Odwaga, by przeżyć ten dzień w szczególnie intymny sposób. Każdy ma prawo świętować swój ślub w takich warunkach i w takim towarzystwie, jakie sobie wymarzy. Jeden ślub od drugiego nie jest lepszy ani gorszy. Najważniejsze, żeby był prawdziwy, w zgodzie ze sobą. Tak właśnie było i tym razem. Kamilę i Wojtka znam już kawałek czasu i możliwość spędzenia tego dnia razem z nimi, siedząc i świętując z nimi przy jednym stole – to był zaszczyt. Ich miłość jest piękna, jeszcze piękniejsza niż oni sami. Dojrzała, cierpliwa, silna. Dla mnie było to szczególne przeżycie. Bose stopy na trawie, śpiew ptaków zamiast orkiestry, brak rozkładu dnia, spontaniczne spacery i drzewa odbijające się w kieliszku wina. Magia. Niech staną się inspiracją i dla Was.
Anita Suchocka, dn. 20/06/2015, kategoria: plener
Czasami potrafię zachłysnąć się zdjęciami. Rzucić się, by opublikować je jak najszybciej. Są jednak i takie przypadki, gdy tulę ujęcia w dłoniach i przekładam, przekładam czekając na odpowiedni moment. Czasem ten moment gubi się w codzienności i zapominam, że nie pokazałam ich szerszej publiczności. Tak było i w tym przypadku. Pewnie część z Was widziała już te zdjęcia na blogu Kasi, ale czas by rozgościły się i w tych progach. Nie potrafię opisać jak wielkim wyróżnieniem jest, gdy moje pary przyjeżdżają z daleka, by spędzić ze mną parę chwil, dziękuję Wam za to. To był dobry czas.
Anita Suchocka, dn. 03/05/2015, kategoria: plener
Ich wyjątkową uroczystość publikowałam już wcześniej, dziś czas na plener, choć nie ostatni, bo dziś robiliśmy zdjęcia po raz kolejny i były to najbardziej wyjątkowe zdjęcia ze wszystkich. Nie mogę się już doczekać, aż i je Wam pokażę, ale po kolei…
Anita Suchocka, dn. 31/12/2014, kategoria: plener
Wyjątkowy zbieg okoliczności towarzyszył naszemu pierwszemu spotkaniu. Jak się okazało, dwie zaprzyjaźnione pary mieszkające poza granicami Polski, bez porozumienia ze sobą, wybrały mnie na swoją fotografkę ślubną. W dodatku obie uroczystości odbyły się niemal tuż po sobie. Dlatego też z Madzią i Maćkiem mogłam spotkać się na ślubie Brygidy i Grzesia. W dniu ich ślubu czułam się już jakbym jechała do starych znajomych, a wrażenia po były jeszcze lepsze. Zarówno M&M jak i otaczający ich najbliżsi to osoby, z którymi ciężko się rozstać. Mają cudowny dystans do powszechnej ślubnej powagi, obdarowują niezobowiązującym, szczerym ciepłem i w z całą pewnością zostawiają za sobą nutę tęsknoty i chęć kolejnego spotkania. Tak więc – przyjeżdżajcie szybko!
Anita Suchocka, dn. 28/10/2014, kategoria: plener
Często zdarza się, że mimo ogromnego zmęczenia, nie mogę zasnąć od nadmiaru bodźców hucznego wesela. Zamykam oczy i nadal widzę stroboskopowe światła, a muzyczne przeboje zapętlają mi się w myślach. To był jeden z tych dni, gdy było całkiem odwrotnie. W drodze powrotnej dostrzegałam więcej, a to więcej wydawało się jeszcze piękniejsze niż wcześniej. Miałam w sobie skumulowaną radość, ale tą spokojną, wyciszoną. Delektowałam się każdym momentem tego reportażu. Nie czułam presji czasu i oczekiwań. Czułam się wolna, a przez to pragnęłam tworzyć jeszcze lepiej, więcej, piękniej.
Mam nadzieję również, że takie osoby jak Kasia i Mateusz dodadzą odwagi tym, którzy z różnych powodów marzą o ślubie w najbliższym gronie rodziny czy znajomych, a brakuje im odwagi, by podążyć za głosem serca. Tak się da, naprawdę, zresztą zobaczcie sami…
Anita Suchocka, dn. 19/10/2012, kategoria: plener
Jeśli do tej pory ktoś miał jeszcze wątpliwości czy robię tajny casting na Panny Młode, tak po tym ślubie będzie już wszystko jasne 😉 Gdzieś tam po drodze swojego, krótkiego w sumie, życia musiałam zrobić coś dobrego, ponieważ po raz kolejny dostałam od losu piękny prezent. Z Milenką poznałyśmy się kilka lat temu i mimo że nie miałyśmy ze sobą kontaktu, zrobiła mi niesamowitą niespodziankę prosząc, żebym to właśnie ja przyjechała i uwieczniła ich uroczystość. Znów na przekór prognozom wyczarowałyśmy słońce i świeżą lawendę. Gdy zobaczyłam ją w sukni, dosłownie odebrało mi mowę, tak samo jak Adrianowi, którego szeroki uśmiech mówił jednak sam za siebie. Zresztą sami zobaczcie.
Anita Suchocka, dn. 24/09/2012, kategoria: plener
Na mój pierwszy zagraniczny plener wybrałam się w towarzystwie świeżo upieczonych małżonków – Julity i Roberta. Paryż przywitał nas deszczem, który niektórym może się wydać ponury, dla nas był jedynie bardziej wymagający, a dla mnie – nawet bardziej romantyczny. Następnego dnia nie tylko pogoda uległa zmianie. Byłam jak mały diabełek na ramieniu Julity i podpuściłam ją nieco do zmiany fryzury. Z czego jestem oczywiście wyjątkowo dumna, bo wygląda w niej zjawiskowo. Spotkaliśmy się z dużą serdecznością ludzi różnych narodowości, którzy z ogromnymi uśmiechami na ustach życzyli młodym wszystkiego najlepszego. Oboje są przesympatycznymi, radosnymi i naprawdę bardzo w sobie zakochanymi ludźmi. Cieszę się, że to właśnie z nimi mogłam spróbować swoich sił na “obcym” terenie.