Ta strona używa plików cookies w celu prowadzenia anonimowych statystyk wizyt użytkowników. Akceptuję / Zamknij
Anita Suchocka, dn. 28/10/2014, kategoria: plener
Często zdarza się, że mimo ogromnego zmęczenia, nie mogę zasnąć od nadmiaru bodźców hucznego wesela. Zamykam oczy i nadal widzę stroboskopowe światła, a muzyczne przeboje zapętlają mi się w myślach. To był jeden z tych dni, gdy było całkiem odwrotnie. W drodze powrotnej dostrzegałam więcej, a to więcej wydawało się jeszcze piękniejsze niż wcześniej. Miałam w sobie skumulowaną radość, ale tą spokojną, wyciszoną. Delektowałam się każdym momentem tego reportażu. Nie czułam presji czasu i oczekiwań. Czułam się wolna, a przez to pragnęłam tworzyć jeszcze lepiej, więcej, piękniej.
Mam nadzieję również, że takie osoby jak Kasia i Mateusz dodadzą odwagi tym, którzy z różnych powodów marzą o ślubie w najbliższym gronie rodziny czy znajomych, a brakuje im odwagi, by podążyć za głosem serca. Tak się da, naprawdę, zresztą zobaczcie sami…