Ta strona używa plików cookies w celu prowadzenia anonimowych statystyk wizyt użytkowników. Akceptuję / Zamknij
Anita Suchocka, dn. 23/01/2013, kategoria: reportaż
Byłam prawie pewna, że będzie to mój ostatni reportaż w 2012r., jednak jak czas później pokazał – tak się nie stało. W tamtym dniu jednak byłam przekonana, że robię swoje ostatnie zdjęcia ślubne w sezonie i cieszyłam się, że właśnie takiej parze jest mi dane towarzyszyć. Coraz częściej trafiam na pary z dłuższym stażem, które mimo upływu lat nie straciły zapału do swojej miłości. Wręcz przeciwnie, jest mądrzejsza, cierpliwsza, pełniejsza. Pamiętam roztrzęsioną nerwami Mariolę, która widziała ze stresu podwójnie, ale pamiętam też jej radość i ulgę, gdy przyszedł po nią jej ukochany. Kolejny ślub cywilny, który pokazał, że nie tylko przed ołtarzem może być pięknie i wzruszająco. I plener. Plener, który przypomniał mi, dlaczego to właśnie Wrocław najbardziej lubię z naszych dużych polskich miast. Może z sentymentu, bo w sumie najbliżej gór, może dlatego, że mieszkałam w nim ze swoją siostrą przez rok. W każdym razie ostatni dzień pracy był jednocześnie wspaniałym odpoczynkiem i powrotem do ciepłych wspomnień. Mam nadzieję, że te zdjęcia będą również takim przystankiem we wspomnieniach Marioli i Andrzeja.